poniedziałek, 21 marca 2011

czy o tym myślisz

Ostatnio zostałam zapytana czy często myślę o mojej chorobie.
Odpowiedź jest szybka - NIE, ale to chyba taka specyfika sm. Nie myślę o samej chorobie, częściej o tym co w danym momencie utrudnia mi życie - o tym, że jestem w charakterystyczny sposób zmęczona; że w danym momencie bolą mnie palce, dłonie, ręce; że w pewnych momentach przyhaczam nogą; że mniej ostro widzę na jedno oko. Oj takie głupoty. Sama choroba jest gdzieś daleko, jest niedostrzegalna i nieuchwytna, jest sobie. Życie trwa, a właściwie to pędzi na łeb na szyję. Praca, szkoła, dom, może jakieś drobne przyjemności.
Ps.
Wiosna, poproszę nie tylko o tę kalendarzową, chcę ją zobaczyć na termometrze i na drzewach. Chcę wsiąść na rower i pojechać do lasu. Zapraszam do kibicowania: WIOSNA, WIOSNA...

sobota, 5 marca 2011

rozterki

jak wyjaśnić komuś, kiedy się czuję źle, dobrze... jak wytłumaczyć, że boję się wziąć szklankę do ręki, bo nie jestem pewna czy ją utrzymam, a za chwilę mi przechodzi i mogę, robić już wszystko...
nie chcę być postrzegana jako symulantka, że nie chcę czegoś robić i mówię, że się źle czuję...
ale boję się równocześnie, że nie zostanę też poproszona o zrobienie czegoś, bo moi najbliżsi pomyślą, że może źle się czuję... takie lekkie błędne koło... wrrr...