poniedziałek, 8 lutego 2010

przyczyna czy skutek

Choroba jest klasztorem, który ma swoją regułę, swoją ascezę, swoją ciszę i swoje natchnienie (swoje cisze, swoje natchnienia).
A. Camus

Coś takiego znalazłam dziś w internecie, bardzo mi się spodobało i poraziło. Znalazłam dwie wersje i zamieściłam oba zakończenia. Ciekawa jestem jak to brzmi w oryginale - może kiedyś znajdę, to dopiszę.

Wczoraj snułam rozważania na temat mojej choroby i leków. Czy mi pomagają i czy działają, co wpływa na co. Czy rzeczywiście jest mi po mnich lepiej? Czy sam fakt tego, że dostaję te leki wpływa na moją psyche i to powoduje, że lepiej się czuję? Co jest skutkiem, a co przyczyną? Czy to, że poszłam na kolejne studia spowodowało, że mam po co żyć, motywację do tego, aby się ruszać przez to czuję się lepiej, czy też odwrotnie to, że lepiej się czuję powoduje, że mam siłę na coś więcej? Nie wiem, to są rozważania co było pierwsze jajko czy kura. Ważne, że mi się chce, nic mi nie jest, czuję się dobrze, mam cele przed sobą - no może nie do końca określone, ale mam do czego dążyć. Jak zaczynałam studia do poszłam, trochę po to aby coś zrobić ze swoim życiem, coś zmienić, ze stwierdzeniem, że nie muszę ich kończyć. A teraz tego chcę. Nadal nie wiem co będzie za 3,5 roku, ale może uda mi się je skończyć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz