niedziela, 22 marca 2015

dalej ćwiczę

 (sprzęt z którym ćwiczę)

Zaczęłam ćwiczyć i jestem przez to tak pozytywnie nakręcona, że aż miło/strach.

Jak już przekonałam ludzi, że nie jestem panienką, która przyszła na siłownię, żeby schudnąć to poszło jak z górki. (a to, że schudnę przy okazji to taki bonus)

Trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno z tą siłownią - opiszę 3 spotkania z poznanymi tam ludźmi - bardzo pozytywne spotkania.

Spotkanie nr 1
W tym klubie, do którego się zapisałam (najbliżej domu) są rowerki spininngowe i można wpiąć buty z SPDami - i tak jak po ulicach/lesie boję się kręcić tak tutaj nie ma problemu, że wjadę w jakąś dziurę, a w pięcie butów umożliwia przy osłabionej prawej nodze ciągnięcie dalej ruchu - no po prostu noga nie spadnie mi z pedału. No i sama historia - pierwszy raz jak trafiłam na salę z tymi rowerkami to trafił się jakiś człowiek, który pokazał mi jak powinnam sobie dobrze ustawić ten rower czyli na jakiej wysokości powinnam mieć siodełko, jak ustawić obciążenie.

Spotkanie nr 2
Znowu związane z rowerami - miałam pójść poćwiczyć na maszynach, ale okazało się, że są one okupowane przez paczkę znajomych, która tylko się między sobą zmieniała, więc stwierdziłam, że nie ma co czekać i poszłam pokręcić na rowerze. W tym samym czasie na rowerze kręciła jakaś dziewczyna i facet, który po 15 minutach widząc moje zmagania z rowerkiem spytał się "czy wszystko w porządku?" Odpowiedziałam, że tak i że ten typ tak ma i myślałam, że to koniec rozmowy. Na koniec poprosiłam pana, żeby odstawił mój rower na miejsce - dla mnie są koszmarnie ciężkie, pan się zgodził tylko w zamian spytał się mnie: "Czy jesteś pod opieką PTSR?" - musiałam mieć zdziwioną minę i odpowiedziałam, że tak. Piękne. Nie spytał mnie się czy jestem chora, czy się leczę, tylko czy jestem pod opieką. Jest to piękny przykład w jak delikatny i dyskretny sposób spytać się czy ktoś jest chory.

Spotkanie nr 3
Na siłowni spotkałam trenera, który jak się okazało od ponad pół roku ćwiczy z osobą ze stwardnieniem rozsianym - to nazywa się szczęście, gdybym kogoś takiego szukała to miałabym trudności ze znalezieniem. Pokazał mi co mam ćwiczyć, a czego nie powinnam robić, pokazał mi ćwiczenia, które jestem w stanie wykonywać, zmodyfikował te których nie byłam wstanie zrobić, przykład: głupie przysiady, które mam robić z piłką przy ścianie - dzięki dodaniu tej piłki mogę je wykonać bez wywracania się.

Na górze zdjęcie wykonane moim kiepskim telefonem, sprzęt na\z którym ćwiczę. Na sali został się tylko jeden rower, bo reszta właśnie wyjechała, bo została wypożyczona na jakiś event.

4 komentarze:

  1. co to za cudowne miejsce? :D Też chcę, żeby moi trenerzy wiedzieli co mogę a czego nie ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chodzę tutaj, bo najbliżej domu: http://bielany.saturn-fitness.pl/silownia-klub-bielany-warszawa
      jak coś więcej potrzeba to proszę pisać na maila

      Usuń
  2. Hey, gdzie jesteś? Wracaj! I pisz o sobie! Pomagałaś mi zrozumieć przez co przechodzi moja koleżanka, której mama też choruje. Nie zostawiaj bloga 😢

    OdpowiedzUsuń
  3. Najważniejsze to się nie poddawać, trzeba walczyć o swoje zdrowie. OprócZ walki na salce treningowej, warto kupić sobie np.gumy do domu i tam ćwiczyć. W sklepie(klik)są one dość łatwo dostępne.

    OdpowiedzUsuń