środa, 6 października 2010

wyniki

Odebrałam dzisiaj wyniki rezonansu magnetycznego mojej nieszczęsnej głowy. Niestety zdanie które pojawia się na końcu opisu nie napawa optymizmem - "W porównaniu z badaniem poprzednim z 2009 roku widoczna progresja zmian."
Tego co jest wcześniej napisane nie rozumiem, a może też nie chcę rozumieć. No nic na razie się na to nie poradzi. Może za kilka lat wymyślą skuteczny lek na to świństwo - stwardnienie rozsiane.
No dobra nie mam co narzekać. Tak jak już to chyba każdemu ze znajomych powiedziałam WYSZŁAM ZE SZPITALA, MAM NOGĘ, ŻYJĘ.
A teraz troszkę wyjaśnień. Popołudniu, w niedzielę 12 września pojechałam sobie z bratem na rowerek do Kampinoskiego Parku Narodowego i zdecydowałam, że zamiast małej 13-to kilometrowej pętelki, tym razem przejedziemy się troszkę dalej. No i sobie pojechaliśmy. Na początku tej powiększonej pętelki, pośliznęłam się na błocku i wywróciłam. Myślałam, że kolano mam stłuczone, spodnie podarte, ale nie przyjrzałam się temu za dokładnie. Zrobiliśmy kolejne 15 km po lesie. Wycieczka piękna, czułam się jakbym nie była 20 km od centrum Warszawy, a 200 albo 400.
Po powrocie do domu okazało się, że mam rozwalone kolano dość mocno, rana została zabezpieczona 4 czy 6 szwami i tyle. W poniedziałek kolano było OK. Biegałam sobie po Warszawie, załatwiałam sprawy na uczelni. Pod wieczór łyknęłam antybiotyk i poszłam sobie spać. Obudziłam się we wtorek rano i póki się nie ruszałam z łóżka było dobrze. Koło 14-tej brat zawiózł mnie do szpitala i tam już zostałam, na początku chyba trochę bo dziecko lekarza, a późniejszym popołudnie bo mi się należało. W szpitalu wzięli wymaz z mojego kolana i wyhodowali Clostridium perfringens czyli zgorzel gazową. Ale zanim zorientowali się co ja mam w tym kolanie to minęły 2 dni. Wpompowali we mnie hektolitry antybiotyków, a ja nie chciałam się im poprawiać. Suma sumarum po tygodniu wypuścili mnie do domu. Jednak dziurę w kolanie mam i jeszcze długą będę miała - bakteria zadziałała. Teraz muszę czekać, aż się powoli zagoi.
Tak więc nie mam co narzekać na kiepski wynik rezonansu magnetycznego, bo mogłam już nie żyć przez głupi wypadek na rowerze. Ale to tak jest zawsze - dostaje się palec, a chce całą rękę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz