środa, 27 kwietnia 2011

sezon rowerowy

No i wcięło mi pieczołowicie napisanego posta...
Tak więc krótko - sezon rowerowy rozpoczęty. Na razie i odległości małe i prędkość nie powalająca, ale przyjemność ogromna. W każdym razie nic na siłę. Daje to takiego niesamowitego kopa do działań wszelakich - nie tylko rowerowych.
Marzyło mi się, że zacznę jeździć rowerem do pracy (ale ciii - mam nadzieję, że mama za często tu nie zagląda), ale może jeszcze nie teraz. Perspektywa wyjazdu do pracy chwilę po piątej nie bardzo mi odpowiada. Trasa wstępnie opracowana, ale kondycja nie ta, no i wyjazd blisko godzinę wcześniej niż normalnie samochodem. Jeszcze takim fanatykiem roweru nie jestem, ale furtkę sobie zostawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz