czwartek, 3 grudnia 2009

ludzie

Dziś przekonałam się z jak wspaniałymi ludźmi pracuję - wiedziałam już to wcześniej, ale teraz mam tę pewność. Nic szczególnego się nie wydarzyło, ale troska z jaką podchodzą do mnie jest rozbrajająca. Nie przypuszczałam (może już zapomniałam) jak ludzie reagują na takie wiadomości. Ludzie są dobrzy, albo to tylko ja chcę w nich widzieć dobro.
Coś mi się jeszcze wydaje, że nie raz będę żałowało swojej decyzji o tym, że zaczęłam głośno mówić o mojej chorobie - czas pokarze. Na razie jest OK.
Może niestety znowu trafię na taką panią neurolog, na jaką natrafiłam robiąc sobie badania na studia. Potraktowała mnie jak niepełnosprawną. Nie mogła zrozumieć, że mi wolno wszystko. I, że gdy tylko coś będzie nie tak to przestanę daną rzecz robić. Bo co będzie jak ręce zaczną mi się trząść, gdy będę miała w rękach odczynnik. Nic po prostu go odstawię i powiem, że danej rzeczy nie mogę zrobić. Ja tu pełna optymizmu idę na studia, w końcu opanowałam (to jest złe słowo) moje życie, a tu mam jakieś dziwne problemy z lekarzem, który zniechęca mnie do dalszego uczenia się. (Dla wyjaśnienia tydzień wcześniej rozmawiałam z moim lekarzem prowadzącym, który stwierdził, że nie ma problemu.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz