piątek, 27 listopada 2009

...

wczorajszą informacją zszokowałam moje koleżanki
widzę zdziwienie, z pewną dozą niedowierzania

Dzisiaj pooglądałam sobie blogi innych esemowców. I stwierdziłam, że wszyscy czepiamy się życia i chcemy z niego korzystać jak najwięcej - może wychodzi to z różnym skutkiem i w danym momencie co innego jest dla każdego ważne i stanowi cel, ale chcemy.
Później przychodzą chwil pewnego zwątpienia, może letargu, ale pchamy się do przodu nieraz szybko, częściej powoli.

Moim takim marzeniem jest pojechać z moją siostrą do Paryża. W chwilach zwątpienia myślę, że mi się nie uda, później wszystko jest możliwe. Teraz gdy myślę o tym, żeby od października finansować sobie leki - to chyba wolę zamiast tygodniowego pobytu w Paryżu opłacić sobie miesięczną kurację.
Ojj, jakby tak chociaż na weekend pojechać i pochodzić znanymi mi uliczkami - pomażyć można, a w poniedziałek do roboty.

czwartek, 26 listopada 2009

... i mam ...

Cześć jestem Bola i mam SM (scleriosis multiplex - stwardnienie rozsiane).

To był niesmaczny żart, tak się nie przedstawiam. Daję szansę sobie i innym na poznanie mnie, bez nakładania tego "magicznego szkiełka", jakim jest moja choroba.
Dzisiaj powiedziałam to moim koleżanką z pracy. Nie chciałam, aby dowiedziały się o tym z mojego e'maila z prośbą o podarowanie mi 1% z podatku.
Widziałam, żę trudno im było to zrozumieć i te moje wyznanie wyraźnie je zaskoczyło.
Stwierdzenie/Pytanie, które zawsze pojawia się w tym momencie: Przecież, ty nie wyglądasz na chorą?!
No właśnie - nie wyglądam na chorą i chcę, aby tak jak najdłużej pozostało. Wolałabym nie być chora, ale jestem i już. Trzeba żyć dalej i korzystać z życia ile się da.

poniedziałek, 16 listopada 2009

Pierwszy wpis

dla wyjaśnienia:
w tytule bloga "życie Boli" nie ma mowy o bólu (na razie),
ale o Boli czyli Bolesławie zwanej też Bolesią, Bolką i oczywiście tytułową Bolą.

Od dłuższega czasu zastanawiałam się nad założeniem bloga
- miał on się nazywać "kuchnia Boli" i być blogiem kulinarnym, wyszło inaczej.
Gotować dawno już nie gotowałam, a ciasto upieczone
przeze mnie to już chyba prehistoria. Może kuchnia Boli jeszcze powstanie, na razie nie mam na nią czasu.

Na razie blog będzie o zdobywaniu pieniędzy - a jakże.
O zdobywaniu pieniędzy na leki, bo to w tej chwili jest dla mnie jedna z ważniejszych rzeczy. (No może w tym tygodniu będą to macierze, bo w sobotę piszę z nich kolokwium.)

Boję się zacząć więc to tyle w pierwszym wpisie
- i naprawdę musę zabrać się za matematykę (nie dość, że szkoła średnia była już dawno, to macierzy nie zdążyłam zapomnieć bo ich nie miałam w liceum).